DZIECI, REFLEKSJE

Kiedy chcesz być dobrą mamą, ale brakuje ci na to czasu.

Im dłużej jestem matką, tym bardziej umacniam się w pewnej teorii. My matki, mamy różne dzieci, historie, rodziny, jednak łączy nas jedno – wyrzuty sumienia. Że nie jestem wystarczająco dobra. Trafiłam? 
Mnie najczęściej boli, że nie poświęcam dzieciom wystarczającą ilość czasu. Pod skórą czuję, że powinnam spędzać cały wolny czas z dziećmi, póki jeszcze możemy, póki one jeszcze tego chcą i tego potrzebują. A tymczasem… 

Opowiem ci scenariusz.

Znam go bardzo dobrze. Do szpiku kości. Może ty również.   

Dziecko kończy rok, czas do pracy. Pewna część ciebie krzyczy „nie idź, zostań w domu, poświęć kilka lat dziecku, w perspektywie całego życia – to niewiele, a przyczyni się do niesamowitych relacji w rodzinie…!”. Jednak konto bankowe mówi co innego. Żal serce ściska, kiedy oddajesz dziecko do żłobka. Tłumaczysz sobie, że to dobre rozwiązanie zarówno dla dziecka, twojego zdrowia, jak i tego nieszczęsnego konta bankowego. Kołowrotek się rozpędza.

Zabiegane, niespokojne poranki. 8h w pracy + dojazdy daje sporą sumę godzin rozłąki z dzieckiem. Kombinujecie z mężem, ile się da, aby ją jak najbardziej zminimalizować. Wracasz z pracy, zmęczona, niewyspana, cała dla dziecka. Hola, hola. Jak to cała? A sprzątanie, gotowanie, zakupy i wszystkie-inne-codzienne-czynności? „Dziecko drogie, zajmij się chwilę sobą…” „Mama tylko umyje ten garnek…” „Jeszcze chwila…” „Zaczekaj sekundę…” „Daj mi usiąść na chwilkę, jestem taka zmęczona…” „Ok, włączę ci bajkę…” 

Czasy niedoczasu.

Upadają idealistyczne wizje czystej podłogi, uśmiechniętego dziecka i rosołu w garnku, którymi nieustannie karmi ciebie Instagram. Twoja wewnętrzna opiekunka ogniska domowego tupie nogami. Instynkt macierzyński wyje z bólu. Znasz to skądś?

Wieczne uczucie braku czasu dla dziecka. Rozłożenia się z klockami na podłodze, bez zegarka w ręku. Wyjście na spacer, bez konkretnego celu. Tańce do Smoka Edzia, malowanie, rysowanie, puszczanie baniek – tak po prostu. Bez presji czasu. 

Jak być dobrą matką w czasach, kiedy cierpimy na permanentny niedoczas!? Właśnie w takim poczuciu niezrozumienia wobec podstawowych praw fizyki, wpadłam w internetach na twierdzenie, które bardzo mocno zakotwiczyło się w mojej głowie.

Dziecko nie pamięta, co dla niego zrobiłaś.
Dziecko pamięta, co robiłaś z nim.

Te zdania rozwiązują niejeden codzienny problem, prawda?

Rozumiem, że każdy obowiązek domowy wydaje się konieczny i super pilny.
Jednak, uwierz mi – możesz odpuścić sobie to prasowanie. Nie musisz też robić dwudaniowych obiadów. Pamiętaj – niektóre kupne zupy też mają dobre składy. Żadna nowa, modna zabawka nie zastąpi po prostu ciebie.  Ja odpuszczam – dużo i często. O sposobach na odpuszczanie pisałam już w tym artykule.

Ok, zgadzam się, nie możemy tak totalnie zrezygnować z każdego obowiązku domowego. Jednak mam na to sposób – angażuję Julę w wiele codziennych zajęć, od sprzątania, przez zakupy, aż do gotowania.


Ignorowanie połowy obowiązków oraz angażowanie dziecka w wykonanie drugiej połowy – to dobra rada dla każdej matki. No chyba, że masz bardzo malutkie dziecko – wtedy po prostu rozsądnie, selektywnie ignoruj swoje zadania, ciesząc się w pełni usprawiedliwionym pieluszkowym zapaleniem mózgu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *