Pamiętam pierwszy raz, kiedy przeczytałam wzmiankę o medytacji w jakiejś przypadkowej książce. Temat wydał mi się ciekawy, jednak miałam głębokie poczucie nieufności. Bałam się, że zrobię sobie krzywdę bezmyślną praktyką. Wpisałam w google „medytacja” mając nadzieję na szybki, prosty przepis na bezpieczną, łatwą medytację. O, ja naiwna…
Okazało się, że każde źródło posiada swój własny pomysł na to, czym jest medytacja i jak ją wykonywać dobrze. Ogrom informacji mnie przerósł. Nie wiedziałam od czego zacząć, czego oczekiwać. Jeśli jesteś na początku swojej medytacyjnej ścieżki, nie życzę Tobie tego poczucia zagubienia, które ja kiedyś odczuwałam. Dlatego chciałabym podzielić się z Tobą swoją wiedzą na temat dobrej medytacji. Swoją, nie-swoją. To wiedza indyjskiego jogina, Paramahansy Joganandy, największego nauczyciela medytacji XX wieku.
1. Miejsce.
Miejscem do medytacji może być kąt w sypialni, krzesło, kawałek podłogi lub poduszka. W idealnym świecie powinniśmy medytować w tym samym miejscu. Dzięki temu nasz mózg z łatwością powiązałby miejsce z czynnością i sam pobyt w danym miejscu byłby sygnałem dla naszego ciała, aby pomedytować. Brzmi jak łatwy nawyk, prawda? Jednak świat rzeczywisty często różni się od idealnego. Na przykład obecnością widowni, aka dzieci.
Oczywiście można też medytować z dziećmi! Tak, można w całym naszym szalonym dniu znaleźć czas nawet na krótką medytację, z dziećmi pod pachą. Lub na plecach. Ważne, aby wypracować rutynę. Niesprzyjające okoliczności miną, a nasza systematyczna rutyna zostanie. Najważniejsze są wytrwałość i systematyczność. Tylko dzięki nim pójdziemy krok do przodu.
Pomocną radą jest też odłożenie telefonu. Nie pozwól, aby ciebie dekoncentrował – odłoż go daleko, lub włącz tryb samolotowy.
2. Odpowiednia pozycja.
Według Joganandy medytacja z wygiętym kręgosłupem jest jak strzelanie z łuku z wygiętą strzałą. Bez sensu, prawda? Tymczasem medytacja to praca z energią przepływającą wzdłuż Twojego kręgosłupa prosto do mózgu. Postura ma ogromne znaczenie!
Możesz usiąść prosto na krześle. Lub „po turecku”, najlepiej na poduszce, aby kostki nie bolały od długiego leżenia na podłodze. Wyprostuj kręgosłup. Unieś brodę (w szczególności istotne w czasach, kiedy mamy tendencję do patrzenia w dół na…. telefon). Dłonie połóż swobonie na kolanach, możesz je również ułożyć w wybraną mudrę.
Masz czuć się komfortowo, stabilnie.
Oczywiście, że na początku nie będzie Tobie w 100% wygodnie. Ale… z pomocą przychodzi nam joga. Bo joga jest między innymi po to, aby ciało nam nie przeszkadzało podczas medytacji.
3. Zacznij od intencji.
Punkt nieoczywisty, jednak bardzo ważny. Intencja jest kluczem. Złącz swoje dłonie, niczym do modlitwy (mudra Anjali). Wypowiedz głośno lub tylko w głowie swoją intencję. Przykłady:
- Jestem spokojem. Jestem miłością.
- Jestem obecna i uważna.
- Jestem skupiona.
- Boże, pomóż mi poczuć łączność ze światem.
- Boże, pomóż mi obudzić we mnie Twoją miłość. Pomóż mi obudzić miłość w każdym sercu, które spotkam.
Wypowiedz taką intencję, z którą rezonuje Twoje serce. Nic na siłę!
4. Wykonaj ćwiczenie oddechowe.
Kolejny nowatorski krok przed rozpoczęciem włąściwej medytacji.
Zalegający w płucach dwutlenku węgla jest przyczyną niespokojnego, przyspieszonego oddechu. Opróżnij z niego swoje płuca za pomocą ćwiczeń oddechowych Pełny wydech i Wydłużony wydech, które opisałam w tym artykule.
5. Oddychaj.
A teraz przejdźmy do głownej części medytacji – obserwuj swój oddech.
Tyle, tylko tyle. Aż tyle.
Nie licz oddechów. Nie staraj się ich dopasować do jakiegoś rytmu. Nie skupiaj się na pogłębianiu oddechu. Oddychaj naturalnie, a z czasem oddech naturalnie się wydłuży.
Możesz powtarzać w głowie mantrę. Jednocześnie uważaj, aby dopasować mantrę do oddechu, a nigdy na odwrót.
Poświęć minimum 5-10 min na obserwację oddechu.
Zadanie dla chętnych – skup się na pauzach, kiedy oddech naturalnie się zatrzymuje. Moment pomiędzy wdechem, a wydechem. Pomiędzy wydechem, a wdechem. Moment, kiedy ani nie wdychasz powietrza, ani nie wydychasz. Im dłuższy, spokojniejszy oddech, tym dłuższe pauzy, tym głębsze uczucie spokoju. Tam się dzieje magia.
Bardzo ważne jest, aby usilnie nie starać się o niczym nie myśleć. Takie działanie może być niebezpieczne! Głowa myśli i to jest zdrowe! Medytacja nie polega na myśleniu „o niczym”. Medytacja to obserwacja myśli, ich akceptacja, a następnie powrót do punktu skupienia, np. oddechu.
Nie frustruj się, kiedy różne myśli będą odciągać ciebie od skupienia na oddechu. Umysł wędruje i to jest normalne. Pamiętaj jednak, że nie jesteś swoim ciałem. Nie jesteś też swoim umysłem. Zauważ moment rozproszenia i pozwól mu minąć. Spokojnie skieruj uwagę ponownie na oddechu.
Być może na początku przygody z medytacją Twoja głowa będzie pełna przeróżnych myśli. Ten stan ma nawet swoją nazwę – małpi umysł. Porównajmy to do autostrady, w której każdy samochód to jakaś myśl. Usiądź na wzgórzu, obok tej autostrady. Zauważ każdą myśl i pozwól jej odejść. Powoli wróć do oddechu.
6. Wdzięczność.
Na zakończenie medytacji ponownie złóż ręce do modlitwy, na wysokości serca. Zakończ swoją medytację chwilą wdzięczności. Podziękuj za oddech, za praktykę i wszystko to, co spontanicznie pojawi się w Twojej głowie. To jest dobry moment na modlitwę, jeśli poczujesz jej potrzebę.
A teraz chciałabym zaznaczyć pewną ważną dla mnie kwestię – powyższy przepis na medytację to wizja Joganandy. Z jednej strony był liderem, ba – prekursorem medytacji na Zachodzie, ale jednocześnie był tylko człowiekiem. Dobrze jest się uczyć od innych, ale równie dobrze wiedzieć, co akurat TOBIE służy, jaki sposób medytacji pasuje do CIEBIE, do Twojej osobowości, do Twojego planu dnia. Także zachęcam – szukaj, eksploruj i próbuj dostosować ten bazowy przepis pod siebie.
Dosyć mojego gadania. Teraz oddaję głos Tobie, Czytelniku tego wpisu. Chciałabym Ciebie poznać. Kim jesteś, skąd pochodzisz, jak się znalazłeś tu na blogu? Powiedz mi też, czy medytujesz? Jeśli tak – jaki jest Twój sposób na medytację? Czekam na komentarze
[…] medytacji, którą tam znalazłam. Jednak nie byłam pewna, jak to ugryźć. Otóż pisałam już wam o wskazówkach medytacyjnych jogina Pramahansa Joganandy. Czy powinnam zaktualizować ostatni wpis? Czy napisać nowy? Ostatecznie zdecydowałam się na […]