Pamiętasz mój wpis z 30 prostymi sposobami na zadbanie o siebie? Dziś mam dla ciebie kilka kolejnych propozycji na tzw. self-care. Tym razem będą one nieco zaskakujące, być może nieoczywiste, często po ludzku trudne i wyczerpujące.
Mam nadzieję, że nie zniechęciłam ciebie moim szczerym opisem. Zapoznaj się z poniższymi pomysłami, przemyśl je głęboko w serduchu. A następnie, jeśli tylko zdecydujesz, że mogą one być dla ciebie wartościowe – po prostu zaproś je do swojej codzienności.
1. Ustal granice.
Każdy posiada swoje akceptowalne granice na wielu różnych płaszczyznach. Jednak nie każdy jest ich świadomy. Rozpoznaj swoje granice. Zauważ, które sytuacje okazują się dla ciebie przytłaczające, być może trudne do zaakceptowania lub po prostu wyczerpujące psychicznie. Jakie zachowania sprawiają, że twój żołądek nieprzyjemnie się zaciska, a w gardle magicznie powstaje przedziwna kulka? Być może w twoim życiu są osoby, od których uciekasz, nawet nieświadomie?
Zobacz swoje granice, zaakceptuj je oraz uszanuj. Oczekuj od innych ludzi, aby je również szanowali. Bądź asertywna, naucz się mówić „nie” wszystkiemu, co ciebie unieszczęśliwia lub nie jest zgodne z twoimi wartościami. Bez względu na opinię innych ludzi – zadbaj o siebie.
Powiesz – a co z modnym hasłem wychodzenia ze swojej strefy komfortu? Oczywiście to też jest ważne i potrzebne! Jednak takie akcje powinny być poparte świadomością swoich granic. I muszą wychodzić od ciebie, a nie z presji narzuconej przez innych ludzi.
2. Skończ z toksycznymi porównaniami.
Przestań obserwować osoby, do których niezdrowo się porównujesz. Oglądając ich sukcesy, jednocześnie patrząc na swoje podwórko – wpadasz w poczucie beznadziejności. Jeśli ktoś za pomocą swojej obecności w sieci pozbawia ciebie mocy sprawczej – wycisz go.
Niby wiemy, że każdy z nas ma inną sytuację zawodowo-rodzinną i porównywanie naszych rzeczywistości jest totalnie bezcelowe. Jednak teoria swoją drogą, praktyka swoją… Czasami ciężko jest tak po prostu wyłączyć w swoim mózgu funkcję porównywania. Przynajmniej ja tak mam. A więc jeśli obserwowanie czyjegoś skrawka życia wprawia mnie w dyskomfort – po prostu przestaję go obserwować.
3. Wycisz telefon.
Wyłącz powiadomienia. Zrzuć z siebie presję, aby natychmiastowo odpowiadać na wiadomości. Daj sobie kilka godzin wolnego od telefonu – nie bój się, że ominie ciebie jakaś ważna relacja na instagramie. Nie ominie. A jeśli ominie – świat się nie zawali
Rozumiem, że całkowite wejście w tryb offline jest trudne, a często też niemożliwe. Jednak spróbujmy odnaleźć tu kompromis pomiędzy cyfrową rzeczywistością dzisiejszych czasów, a spokojem i jednowątkowością, czyli tym, czego potrzebuje na co dzień nasza głowa. Proponuję poranki i/lub wieczory w trybie samolotowym. Zacznij i kończ dzień bez twarzy w telefonie. Skup się na swoim życiu, tu i teraz, tym namacalnym, choć przez moment. Nie uciekaj od niego.
4. Uważność ciała.
Na nasze samopoczucie wpływa naprawdę wiele czynników: pogodowych, astrologicznych, hormonalnych, okolicznościowych… I tak oto jeden dzień wyciskamy niczym cytrynkę, zaskakując same siebie naszą produktywnością, a drugiego dnia… wygląda to zupełnie inaczej. Rozpoznaj swoje leniwe dni, zaakceptuj je. I najważniejsze – pamiętaj, że posiadanie leniwych dni nie oznacza, że jesteś leniwym człowiekiem. Nasze ciała czasem potrzebują chipsów, netflixa i niczego więcej. I to jest ok.
Słuchaj swojego ciała. Zapytaj siebie: jak się dzisiaj czujesz? Doceniaj te pozytywne wrażenia, ale też znajdź przyczyny negatywnych odczuć. Naucz się rozpoznawać potrzeby swojego ciała. Ono może naprawdę wiele powiedzieć nie tylko o stanie twojego zdrowia fizycznego, ale też psychicznego.
5. Jesteśmy tylko ludźmi.
Popełniam błędy. Mówię 3 słowa za dużo, czasem 3 za mało. Nie obwiniam siebie za moje wady, nie wpływają one na poczucie mojej wartości. Kocham siebie taką, jaką jestem. Bo jestem wartościowa. I to działa w dwie strony.
Ty też pewnie popełniasz błędy. Niektóre świadomie, inne nieświadomie. Nie oceniam ciebie, nie czuję do ciebie urazy, nie będę też ciebie zmieniać. Nie chcę, aby moja perspektywa wpływała na moje zachowanie wobec ciebie. Szanuję ciebie, bo wiem, że ty też jesteś wartościowa.
Obie robimy błędy, miewamy również złe dni. Obie dajemy się ponieść emocjom i robimy rzeczy, których potem żałujemy. Obie jesteśmy tylko ludźmi.
A na koniec… mam pewne wewnętrzne życzenie. Takie do świata. Abyśmy my, kobiety, tego dbania o siebie nie traktowały niczym wielkie, wpisane do rodzinnego kalendarza wyzwanie życia. Niech to będą drobne gesty wpisane w naszą codzienność, wykonywane automatycznie, intuicyjnie, bez analizy zysków i strat, wyrzutów sumienia i długiego wewnętrznego monologu „nie, bo…”. Po prostu traktujmy siebie niczym… dobrą przyjaciółkę.